Aktualności arrow Wyprawy arrow Ekwador i Peru
Ekwador i Peru
Wszystkie zdjęcia i filmiki Ameryka Płd 2009 (7.V) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by Jacek Gabryś   
Tuesday, 05 May 2009
   Są już wszystkie zdjęcia i filmiki z Ameryki Południowej 2009. Szczególnie polecam zdjęcia Agaty, bo my z Michałem nie specjalnie potrafimy robić, no i oczywiście kilka filmików. Pozostałe filmiki do niczego się nie nadają. Niestety nie potrafię obrócić walki z małpą, więc trzeba ją oglądać na obróconym monitorze. Enjoy!
 
 
 

 

FILM NR 1 - Hostel Espana Lima
 
 
FILM NR 2 - Na Amazonce
 
 
FILM NR 3 - Titicaca i Uros
 
 
FILM NR 4 - Walka z leniwcem
 
 
FILM NR 5 - Pożegnanie kajmana
 
 
FILM NR 6 - Walka z małpą
 

 


 
Jeszcze równik i do domu (3.V) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by lukpilch   
Sunday, 03 May 2009
I specjalnie na dziś, jak zawsze od Michała H. filmik o Równiku

     Dobijamy do końca. Z Limy wyruszyliśmy o 15.30, dość luksusowym autobusem z 10 łóżkami na dole, które postanowiliśmy zająć, bo do granicy z Ekwadorem było 18 h przed nami. Koszt takiej wycieczki to 100 soli. Śwince się udało, a to dlatego, że mieliśmy małe perypetie żołądkowe, a na świnkę trzeba mieć czyste ciało i umysł. Niech biega i niech ktoś inny ją nadgryzie tym razem. Niestety, jak pisałem w komentarzach, mieliśmy być w Limie dzień wcześniej o 21, ale nad tym pięknym miastem rozszalała się burza piaskowa połączona z mgłą i kwaśnym deszczem. Fantastyczne miasto... Odradzam. Zanotowaliśmy więc prawie 15 h opóźnienia, o 2 w nocy zawieziono nas do hotelu, lepiej późno niż później.

 

Po północnej stronie równika

 

Dream team

 

Jeszcze na Amazonce

 

     Jedziemy, jedziemy, jedziemy z tej Limy i jedziemy i śpimy i jedziemy W końcu dobijamy do Tumbes, jednej z moich ulubionych granic. Z Tumbes bierze się CIFA (to prawdopodobnie jakiś lokalny bus - przyp. LukPilch) i jedzie jakąś godzinę do budek peruwiańskich. Tam Małżeństwo zapłaciło za swoją lekkomyślność, wyrzucili jakieś papiery, które otrzymali przy wjeździe, a które były konieczne przy wyjeździe no i skończyło się na łapówce, po 4 dolary na ręce komendanta straży granicznej. Następnie przejazd przez kilka kilometrów ziemi niczyjej, graniczny most, chaos, burdel, ci w tą, ci w tamtą, nikt nad tym nie panuje, kolejna budka, tym razem ekwadorska, znów pół godziny papierów, na szczęście ani do Peru, ani do Ekwadoru, ani do Kolumbii nie potrzeba nam wiz. Po 3 godzinach dojeżdżamy do Machali (10 soli)

Z kamerą wśród zwierząt
 
Łowcy tarantul

 

    W Machali przykra niespodzianka, zostawiliśmy nasze wielkie plecaki w biurze linii autobusowych. Wracamy, a one doszczętnie rozgrzebane, nikt nic nie wie, nikt nic nie widział, kosmici. Przez swoją głupotę straciłem mój stary telefon, wart może 10 zł, ale z karta w środku... 509346028 nie funkcjonuje, niech mi ktoś napisze, czy można zrobić duplikat SIMA z Orange na kartę. Poszło też pół flakonika perfum, po co ja je tu w ogolę ciągnąłem? Aha, no i ładowara. Michał bardzo zadowolony, bo stracił tym razem po jednej parze zagrzybionych tenisówek i klapek. Niech całe miasto epidemia grzybicy dojedzie. Zwyzywałem wszystkich od złodziei, wszystkich wokoło, wygłosiłem tyradę na temat "Czy Ekwador to kraj złodziei", gremium liczyło kilkanaście osób, mam nadzieje, ze ruszyłem ich sumienie, bo machali głowami, jakby się z tym wszystkim zgadzali. Kolejnych 9 USD i wczesna nocą jesteśmy w Quito. Zaraz na równik, a o 17.40 wylot przez coś tam do Madrytu, w którym mamy się stawić jutro o 13.45 (13h plus różnica czasu).
 

 
Polując na anakondy (1.V) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by Jacek Gabryś   
Thursday, 30 April 2009

WSZYSKIE OPISANE PRZYGODY SĄ w 100% PRAWDZIEWE CHYBA, ŻE JEST GWIAZDKA.   

   Jak potem przekazywano z pokolenia na pokolenie, zbliżała się 9.30, gdy w miejscu, gdzie Rio Maranon łączy się z Rio Ukajali, pojawiła się łódź. Wśród 3 indianskich twarzy widać było 3 blade, w tym jedną squaw. Australijskim kapeluszem i bujnym zarostem wyróżniał się jeden z nich, drugi zajęty był wydawaniem poleceń swojej kobiecie. Widać było, że nie zużywali prochu na marne i nie wylewali nigdy za kołnierz (*).

    Po wplynieciu w miejsce, gdzie szerokosc  rzeki, ktora od tego miejsca zwala sie juz Amazonka, siegala 8 szerokosci slawnej Vistulim, mezczyzni podjeli decyzje - Rio Yarapa bedzie celem dalszej podrozy. Indianie bez szemrania wykonali polecenia, slawa polskich lowcow przygod siegnela i tutaj. Mijajac slodkowodne, pluskajace sie w brazowej wodzie delfiny, lowcy przygod wiedzieli, ze podjeli sie trudnego zadania. Wlasnie skonczyla sie pora deszczowa i wiekszosc zwierzat trzeba bedzie dzungli wydrzec, nie wystarczy zaczaic sie przy wodopoju, jak w porze suchej, bo wodpoj byl wszedzie wokolo - wiedzieli, ze beda musieli poruszac sie wszedzie malym kanoe.

   Ale nie byl to dla nich problem, to tez dzieci wychowane w glebokiej dzungli - ale tej   miejskiej.

   Po 3 godzinach podrozy dotarli do obozowiska. Na przygody nie czekano zbyt dlugo, przygody szukaly tych ludzi. 2 miejscowych rybakow przyholowalo wlasnie 6-metrowa anakonde, a dlaczego przyholowali? Inaczej nie mogli sobie poradzic, to wielkie bydle. Razem z Indianami Biali przetransportowali nakarmiona (3 rybak?), wiec niegrozna Tereske, cos w srodku sie jeszcze ruszalo...Po kilku "niegroznych" zabawach (anakonda sie denerwuje, kiedy trafia sie w kilka nerwow w poblizu jej glowy, teraz to juz wiedza), spakowano anakonde do ... worka po cemencie, gdzie spedzila reszte pobytu. Oczywiscie anakonde znaleziono w mokradlach w poblizu obozowiska, od tego czasu Jacek nosil przezwisko Lowca Anakond, a Michal - Mala Pinga (nie wiele osob o tym wie).

   W obozie czas miedzy posilkami (Indianie gotowali najlepiej na swiecie, a smazone banany w ciecie powinny figurowac w menu kazdego wysznku) przeznaczano na eksplorowanie dzungli i na lezenie w hamaku. 

   Zaraz po slynnej potyczce z anakondami ruszono w okoliczny las rownikowy, bez maczet i cholew wstep absolutnie wzbroniony, nie raz brodzilismy po kolana, obserwujac mniej lub bardziej grozne, ale zawsze kolorowe miejscowe gady i plazy (weze). Jesli do dzungli to tylko z Indianinem. Bialy to intruz i nie dosc, ze w dzungli nie widzi niczego, to latwo moze sobie napytac biedy. Pajaki, termity, 2,5 cm mrowki, ktorych ukoszenie jednej to jak wbicie igly, a 5ciu to ryzyko powaznej goraczki - musieli uwazac. Miala Pinga i jego zona ubrali solidne, dlugie rekawym, tylko Lowca Anakond poszedl za przykladem przewodnika - w krotkim t-szercie paradowal pod olbrzymimi paprociami, mchami i orchideeami. Moskity nie ciely tak jak pod wieczorm choc potem doliczono sie dziesiatkow babli na calym ciele. Ta czesc ekspedycji miala na celu poznanie flory, w porze deszczowej nie tak latwo o ssaki, ktore schronil sie w gornych czesciach Puszczy Amazonskiej, ale i tak zobaczyli szczury, wiewiorki i male pekari, uprzedzajac fakty, nie udalo sie zapolowac na tapira, mrowkojada, a nade wszystko na jaguara i ocelota, koty trudne do zobaczenia nawet w porze suchej, czyli od maja do pazdziernika. Wtedy dzungla wyglada troche inaczej. Nie narzekali, bo dzieki temu mogli wplynac gdzie tylko chcieli, Lowca miale swojego Tropiciela, bardziej rdzennego, Pingi swojego, ktory oprocz hiszpanskiego mowil tez po angielsku. Nauczyli sie razem jak przetrwac w dzungli, ktora liane nacinac i gdzie, aby uzyskac dostep do swiezej wody, nauczyli sie tez poruszac po lianach jak Tarzan (*).

   Potem wybrali sie na malpy, w Amazonii zyje ich 32 gatunki, te okazaly sie plochliwe i calkiem niewielkie, w przeciwienstwie do tych spotkanych pod koniec wyprawy, ktore to zaatakowaly lodz eksploracyjna i z ktorymi to Lowca Anakond stoczyl walke wielka i nierowna, zakonczona remisem, co bedzie widac tutaj na filmie Michala. (jak meczu nie mozna mozna wygrac, to trzeba go zremisowac - Kaz. Gorski albo D.Szpakowski). Ale kilka bananow stracono.

   Wszystko to oczywiscie w tle z cala chmara kolorowych ptakow, motyli, papug, czapli bialych i czarnych, wyjcow i innych nieustannie wydajacych dzwiek istot. 

   A wieczorami? Zmrok zachodzi w Amazonii ok. 18.30, wtedy pozostaje tylko snucie opowiesci o swiecie w swietle lamp naftowych albo... zapolowanie na kajmana bialego. Kajman czarny moze dochodzic do 7m dlugosci i sam zaatakowac czlowieka, lepiej wiec zapolowac na kajmana bialego, jak radzi Wujek Dobra Kajman Rada. Pierwszego wieczora widzielismy tylko 3 pary czerwonych slepiow, ktore jednak szybko uciekly pod wode. Drugiego, przeplywajac przez szuwary Lowca i jego Tropiciel ujrzeli w ciemnosci, dzieki latarce, 2 wielkie slepia. Tropiciel (15 lat) szybko siegnal lapami w jego kierunku, ale ten sie w ostatniej chwili wyslizgnal. Dobra Rada - daj tropicielowi zajac sie bialym kajmanem, bo on tez jest niebezpieczny, sam specjalizuj sie w czyms innym, np. anakondach, ktore najedzone nie stanowia problemu. Nie udalo sie Lowcy, udalo sie Pingom, zlapali kajmana, wprawdzie bardzo malego, ale kajman to kajman. Spedzil noc w obozie, plynac do niego na rekach Agaty, rano wypuszczono go z powrotem do rzeki. Dobra Rada - polujac na kajmany staraj sie, aby czolno bylo zawsze stabilne - inaczej to kajmany moga zapolowac na ciebie.

   Tak dla ustalenia uwagi - kanoe bylo dziurawe i wymagalo od czasu do czasu oprocznienia wiaderkiem.

   Dobra Rada o zabach - nie lekcewaz zadnej siedzac na tronie i w poblizu prysznica - jakis tam procent pluje zatrutym jadem , ktory moze sprawic, ze przez zaplute oko nigdy juz nie zobaczysz nawet Ratuszu na Rynku w Krakowie.

   Lowcy zapolowali tez na leniwca, Tropiciele wypatrzyli go na samej koronie drzewa. Ten ssak potrafi uprawiac seks przez ponad 2 h bez przerwy, to prawie 25 razy dluzej niz wielu z Bialych. Na 20 metrowe drzewo wszedl Maly Tropiciel, zaczal szturchac, zaczepiac i zmuszac do zejscia leniwca. Oboje szybko zbiegli na poziom wody, leniwiec wpadl prosto do czolna, lecz predko je opuscic, bo wszystko tu plywa, skacze i biega... Niesamowite zwierze. Nad glowa Michala wisial w tym czasie dlugi, bialy, na szczescie niejadowity waz. Trzeba uwazac. Nie byl to boa konstruktor i najgrozniejszy waz w Amazonii - bush master, jesli ten okaz poczuje czlowieka, masz tylko jedno wyjscie, zdjac koszulke lub inna czesc garderoby i, rzucic ja w jego kierunku, a samemu oddalic sie w przeciwnym kierunky z szybkosci Ato Boldona.

   Nie zapomniwszy o lowieniu piranii (niegrozne, jesli nie ma w poblizu krwi) pod 3 dniach na horyzoncie rzeki Rio Maranon powoli znikalo 3 bialych intruzow, ktorzy po paru godzinach dotarli do Nauty, a stamtad taksowka juz do Iquitos, zbudowanego dzieki goraczce kauczuka ponad 100 lat wczesniej....

 

ZDJECIA - beda , jak i filmiki.

3 dni, 2 noce, all inclusive, 150 USD. Warto!!!

 


 
Czekając na myśliwych (28.IV.2009) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by lukpilch   
Thursday, 30 April 2009

Nadchodzi taki czas w życiu każdej wioski że grupa najtwardszych mieszkańców zostaje wysłana na misje specjalną. Całej reszcie nie pozostaje nic innego niż cierpliwie czekać

No więc czekamy. Agata, Michał i Jacek udali sie do selvy (czyli do dżungli). Co tam upolowali zapewne niedługo opisze Jacek.

A w tak zwanym międzyczasie polecam analizę mapy Peru i zlokalizowanie miejsc w których nasi bohaterowie byli lub są (a są gdzieś w okolicy miasta Iquitos)

 

Mapa Peru

 Na koniec reportaż Wojciecha Cejrowskiego o polowaniu na Anakondy.

Filmik poleca "Haju" FILMIK

 


 
Jungle kings (27 IV) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by lukpilch   
Monday, 27 April 2009

Jest 10.30 w Limie, o 14 ładujemy się do samolotu do Iquitos (150 USD w dwie strony, bilet kupiony jeszcze tydzień temu w Hostelu Espana) miasta w samym środku amazonskiej dżungli, do którego można albo dolecieć albo dopłynac (5-9 dni w zależnosci skąd). Ale o dżungli i Iquitos potem, czyli być może najwcześniej w czwartek/piątek, przez ten czas będzie was musiał Łukasz zabawiać, który juz częściowo ułożył sobie życie i wraca do gry. (a byli tacy co mówili że się skończylem jak A. Małysz - przyp LukPilch).

Szydełkowanie

Jak już pisalem, od wczoraj rana jesteśmy w Limie, trochę się wycziloutowaliśmy, Miraflores to nadoceaniczna część tej stolicy (piękne klify), która może potwierdzić jedno: nie ma złego miejsca na zagraniczny kontrakt, jest tylko za mała kasa. Gdzie byście nie pojechali i jakby było brzydko, zimno, gorąco i paskudnie, to zawsze znajdzie się dzielnica, w której tacy specjalisci jak wy, będziecie żyć wg luksusowych i eleganckich standardów wyznaczonych przez "amerykańsko-europejską elitę", czyli UKŁAD. Tak jest i w Miraflores, eleganckie apartamenty, przyjemne wille, strażnicy na wieżyczkach i dżipy, wszystko z widokiem na ocean. Z tymi strażnikami to nie wiem, oni tu wszystkiego pilnują, jak przyjeżdża autobus na dworzec, to się go szybko chowa na okratowane podwórko, jakby miało przyjść 5 Pudzianowskich i go gdzieś wynieść.

Ptaszek

Smutna refleksja - w Peru jest tyle rzeczy do zobaczenia, że potrzeba by tu ze 30 dni na samym miejscu:
 
- dżungla (Iquitos, Puerto Maldonado, Manu) - optymalnie 4 dni, 3 noce - czasem z dojazdem, czasem bez, prawdziwie dzika to nawet 9 dni
- Kolej Malinowskiego z Kordylierą Blanca (największe na świecie skupisko lodowców, jezior, 6-tysięczników) - 3 do n dni z dobrym trekkingiem po górach
- Kanion Colca - 3 dni, 2 noce - z raftingiem, zejsciem do kanionu, a nawet zjechaniem na linie i wspinaniem
- Inca Trial - 5 dni, dojście, dojechanie na rowerach do Maczu Pikczu - trzeba rezerwować kilka miesięcy wprzód
- jezioro Titicaca - tu jeden dzien, nie więcej
- Ica - oaza, wydmy, zjazdy na sandboardingu - dajmy jeden dzień
- Mancara. Huanchaco - surfing - 2,3 dni
- do tego Cuzco, Lima, Trujillo
- no i najwiekszy problem tego kraju - ODLEGLOŚCI - jakoś i kiedyś trzeba je pokonywać - www.starperu.com, www.lan.com, www.taca.com - można próbować samolotami, prawie zawszę przez Lime, ceny od 80 USD one way do 120-150 USD return, oczywiście da się nawet za 300 USD, ale jak ktoś ma minimalnie inicjatywy we krwi to zbije ceny.
- do tego trzeba spać, jeść, pić...
- i wiele wiele innych

Gra muzyka

 Dajcie mi 30 dni na miejscu to bym to Peru rozklepał. Nawet by nie poczulł, cytując klasyka. A tak to małó, za mało.


 
<< Start < Prev 1 2 Next > End >>

Results 1 - 9 of 16


TRIPS AND TRICKS

Trips and tricks


Karaiby - ranking


Świat - ranking


Zostań fanem na Facebook'u!

Kliknij aby zostać fanem!

bitcoin

JESTEŚMY SŁAWNI!

Artykuł w Dzienniku Polskim

Artykuł w Dzienniku Polskim


----------------------

PRODUKCJE FILMOWE


Filipiny 2009

Australia 2006

© 2023 Globtroteria.pl
Joomla! is Free Software released under the GNU/GPL License.