Litwa
Litwo, Ty jesteś jak Słowacja! (20.VI.2009) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by Jacek Gabryś   
Saturday, 20 June 2009
    Cudze chwalicie, swego nie znacie, po egzotycznych wyprawach po Australiach, Meksykach i Japoniach przyszedł czas na Litwę, bo przecież mimo tego, że każde dziecko wie, że Litwa należy do Polski, tak jak i Ukraina, to jednak to zagranica i też daleki kraj i zasługuje na miejsce na Globtroterii. Wprawdzie wg tej filozofii Ziemie Zachodnie powinny przynależeć do Niemiec, ale nie bądźmy zbyt radykalni i nie zgadzajmy się z postulatami Eriki Steinbach.
 
Singing in the rain - Ostra Brama Wilno
 
Wilno
 
Wilno - Plac Katedralny

     W każdym bądź razie na Litwę wjechaliśmy w czwartkowy weekend nad ranem. Kraj bardzo podobny do pięknej Słowacji, niewiele aut, niewiele ludzi, nie wydaje się, aby coś tam miało się kiedykolwiek wydarzyć. Do tego równinny krajobraz, najwyższe wzniesienie nie przekracza 300 m, brak pustyń, nie ma żadnej sawanny ani dzikiego zwierza, Puszcza Augustowska po polskiej stronie też robi lepsze wrażenie. Dla miłośników wysublimowanych krajobrazów nie jest to więc wymarzony cel wycieczek krajoznawczych, w oko wpadają tylko stare postpegeerowskie zabudowania rolnicze, szare domy krajowców i równo zasiane pola. Choć gwoli sprawiedliwości pustka otoczona laskami (nie mówię tu o leśnych ssakach) i jeziorami, też ma swój urok.
 
Piękne krajobrazy Litwy :)
 
Wilia wlewa się do Niemna
 
Zamek w Trokach

    Niestety w oko wpadają też fale, wysyłane przez ręczny radar nadjeżdżających z przeciwka i stojących na uboczu bardzo otwartych na podarki litewskich policjantów. Takie spotkanie nastąpiło już na 15 kilometrze pięknej Litwy. Nadjeżdżający z przeciwka radiowóz, a dokładniej jego pasażer wyciągnął przez okno magiczny radar, który zmierzył mi 120 na 90-ciu. Radar produkcji ZSRR, wg mojej wiedzy fizycznej nie mogli zmierzyć mi takiej prędkości, też będąc w ruchu tego rodzaju urządzeniem, skończyło się na ciekawej rozmowie, zaczętej od kwoty 300 litów (1 LIT = 1,30 PLN), czyli prawie 400 złotych, a zakończonej mieszaniną walut polsko-litewskich w kwocie 70 zł i prośbą, żeby nie mówić w Polsce, że biorą. No to nie mówię. W każdym razie na Litwie łapówkarstwo ma się dobrze.
 
Adam tu, Adam tam
 
Stare miasto w Wilnie

     Wilno - całkiem przyjemne i ładne miasto, zamieszkiwane w 20% przez Polaków (w międzywojniu przez 65%). Ponownie - ludzi generalnie brak, nadrabiają miną polskie wycieczki emerytów, studentów i rencistów, a także takie perełki jak Krzysztof Penderecki, siedzący obok nas w kawiarnianym ogródku. Wszystko to relatywnie blisko, z Krakowa 750 km i 9 godzin jazdy, ale z Warszawy już tylko 5. Co tu o Wilnie pisać, wszyscy wiecie, bo jesteście ludzie wykształceni i ze szkołami, że to miasto Mickiewicza, kościół Bazylianów, siedziba Filomatów wciąż stoją, ale celi Konrada już nie ma.... Dziady jedne! Wzdłuż Prospektu Giedymina, głównej alei w mieście porozkładały się te wszystkie butiki z bucikami za 4 tysiące, jak na blok wschodni przystało dużo luksusowych terenówek widać wokoło, nie wygląda, żeby tak jak Łotwa mieli za chwilę ogłaszać bankructwo.
 
Prospekt Giedymina, piątek, godz. 20.00

Troki
 
Jeden z meczetów w mieście
 
Pod Adasiem
 
     W każdym bądź razie na Litwę pojechać warto i choć nie poraża swoją wielkością liczba tanich hoteli (my nocowaliśmy za 60 i 70 zł w Wilnie i Kownie), a restauracji to więcej niż w całym Wilnie jest chyba na Grodzkiej w Krakowie, to jednak już są, to palce lizać. Cepeliny, kibiny (nadziewane z piekarnika pierogi z farszem), chłodnik litewski i snaki do piwa w postaci wędzonych świńskich uszów, powodują, że kuchnia litewska jest 100 lat przed ukraińską, z którą mieliśmy do czynienia z Marcinem w roku przeszłym, 2008. Sielankę zaburza delikatnie zbyt mocny lit, trzeba się zastanowić nad sposobami jego osłabienia, bo w czasch kiedy 1 lit równał się 1 złotówce, kraj był ten na prawdę tanim, teraz 1 lit to 1,30 złotego, bankructwa nie będzie, ale też dawnych słowackich czasów nie wspomnisz.
 
Cmentarz na Rossie
 
Wilno

     Generalnie my w 4 dni zobaczyliśmy (i się nie zawiediśmy) Wilno, Kowno, Troki, Kiejdany (rodzinny interes zdrajców polskich, Radziwiłłów, którzy chcieli oddać się Szwecji w czasach Potopu) i Górę Krzyży. Przeciekawe to miejsce, w kraju, gdzie gór nie ma, góra to lekkie wzniesienie, na którym pielgrzymi, aktywiści, opozycjoniści i inni oryginałowie wbijają przywiezione ze sobą krzyże, albo w ramach podziękowania, albo, tak jak w przeszłości, aby zrobić w bambuko komunistyczne władze. W tych ciemnych czasach bawiono się w swoiste podchody, w okolicach wzgórza ponurzy panowie w swoich ciemnych Wołgach, Moskwiczach i Ładach śledzili nadchodzących od strony pól anty-towarzyszy. Komuna próbowała usuwac krzyże, ale każda taka akcja powodowała pojawienie się 5 kolejnych w miejsce 1 usuniętego. W obecnej chwili liczbę krzyży szacuje się na ok. 100 - 150 tys, zresztą zobaczcie sami. Ci, co obwieścili już koniec Słowacji mogą się na Litwie odnaleźć, możemy odnaleźć tam wiele elementów tego południowego kraju, nie zepsutego jeszcze wprowadzeniem euro. Nawet wybrzeże też mają. A i z pierwowzorami pani Stanislawy z Klanu, co tam na Sadybie gotuje i "ł" nie wymawia, można się tam zapoznać. 
 
Góra Krzyży

GK
 
 WSZYSTKIE ZDJĘCIA Z LITWY DO ZOBACZENIA TUTAJ
 

 


TRIPS AND TRICKS

Trips and tricks


Karaiby - ranking


Świat - ranking


Zostań fanem na Facebook'u!

Kliknij aby zostać fanem!

bitcoin

JESTEŚMY SŁAWNI!

Artykuł w Dzienniku Polskim

Artykuł w Dzienniku Polskim


----------------------

PRODUKCJE FILMOWE


Filipiny 2009

Australia 2006

© 2023 Globtroteria.pl
Joomla! is Free Software released under the GNU/GPL License.