Karaiby
Zdjęcia z Karaibów + towarzyszące im flmy (10.VII.2010) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by Jacek Gabryś   
Saturday, 10 July 2010
 
 Haiti
 

Pałac Prezydencki w Port au Prince, a w zasadzie pozostałości po nim oraz równie imponująca katedra Notre Dame....


 

 


 
Las vacaciones muy bien (22.VI.2010) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by lukpilch   
Tuesday, 22 June 2010
Cofnijmy sie w przeszlosc o prawie 3 dni, czyli prawie do prehistorii. Playa rincon to najpiekniejszy i wg Marty najbardziej romantyczny zakatek Dominikany, bo mozna kapac sie skapo ubranym. Ale najpierw trzeba tam dojechac z miejscowym niezbyt pachnacym cieciem na motororze. Zawozi on tam z wczesnego rana, a zwozi poznym wieczorem,  po drodze odwiedzilismy jego serdecznego kumpla od iguan, co je reprodukuje. 45' jazdy przez paryz dakar,pomaranczowa ziemia oblepila nasze brzydkie ciala, a przy drodze miejscowi grali w domino. Jak karol i diana, wszystkich pozdrawialismy
 
    Playa Rincon muy bonita.kazdy znajdzie tam dla siebie kawalek piasku, bo na odcinku 2 km nie ma nikogo. Znalezlismy szybko swoja dzialke, chop do wody, niebiesko-lazurowej, a tu nagle zonk. Podjezdza motocyklista w szortach,zza ktorych wystaje walter ppk i mowi, zeby natychmiast przeniesc sie na koniec plazy bo tu kradna i napadaja nieuwaznych letnikow. Runal mit tak przyjaznej i doskonalej Dominikany. Do konca dnia nuda - najpiekniejsza plaza regionu, lazur nieba i wody, bialy piasek,pochylone ku wodzie palmy. Tak wygladalo 1,5 dnia w Las Galleras na plw. samana, miejscowosci rodem z "w samo poludnie" z motocyklistami na glownym i jedynym skrzyzowaniu w tym miescie. Apartament w Isla cos tam hotel od zaraz przenioslbym do Krakowa i sie w nim dobrze urzadzil - 1000 peso. 
 
Playa Rincon
 
   Sobota rano - zalamanie pogody. 8 dni byla lampa, 2 ostatnie to kwiecien plecien, czasem slonce, czasem deszcz. Pora deszczowa welcome to. Gua gua wzielo nas do samany, wraz z ambitnymi wczasowiczami z niemieckiego all inc - 3300 euro za 3 tygodnie za 2 staruszkow i dziecko. Ponoc wszystko na Karaibach widzieli i mowia, ze tu najlepsze quality/price ratio. Trzeba sie zgodzic. Czule sie pozegnalismy i ze wspomnianego juz przez michala garazu na stoisku z pietruszka ruszylismy za kolejnych 50 peso za lebka do el limon. To taki wodospad, ale trzeba tam na koniu sie dotoczyc. Marta smiala sie, ze dostalem osla, ale jej kon to byla kobyla jakas, rodem z ubogiej hacjendy seniority pcimia dolnego. Nasi przewodnicy byli bardzo mili, dopoki nie dowiedzieli sie jaki napiwek dostana. coz. Minimalna na Dominikanie jest wyzsza niz w Polsce (280 euro na Dom) i niech sie ciesza,ze nic im nie zabralismy, jak ci Polacy co okradli Marsjan. Swoja droga to zaplacilismy za te konie po 450 peso,choc powolywalismy na cene michalow - za 300 muczaczo prawie spadl z krzesla ze smiechu.
 
Playa Rincon

    Wodospad generalnie jak wodospad - woda spada w dol, jak wlasnie teraz kiedy nad las terranas spadlo wiecej wody niz podczas majowej powodzi w krk. Po drodze plantacje bananow, tytoniu, kakao, daktyli, chinoli (czinoli nie chinczykow), prawie jak pod Proszowicami. Kolejne gua gua, tym razem na pace i dotarlismy do Las Terranas, mekki wagabund z calego swiata. Piekne miejsce, ale nie tak piekne jak Champ Elysees, bo jak wiadomo najlepsze kasztany sa na Placu Pigalle. Casa Robinson goscila juz wczesniej naszych rodakow, wiec zbilismy cene do 900 peso, na motywie,ze najazd Polakow sie zbliza i bedzie bieda. Ogolnie w miejscowosci serwuja wysmienite owoca morze,ale z reguly maja to do siebie nadmorskie miejscowosci,wylaczajac z tego Casablanke. Generalnie za obiad z napojem trzeba zawsze na dominikanie placic ok 500 peso (50 zl), bo ci zlodzieje obowiazkowo doliczaja 26% podatku. Ale rybki warte tej ceny. Dzis jeszcze motor,ktory prawie zrzucilismy w przepasc, a on nas, objechane wszystkie lokalne plaze, gory, pastwiska, pola ryzowe (tak,tu maja!) niedzielne walki kogutow, naprawde,interior dominikanski tez jest fascynujacy. W kazdym razie zabawa trwa, ale zbliza sie jej zakonczenie. O 22 w poniedzialek czasu lokalnego, + 6h w Polsce,zelazny ptak zwany tez Condorem skieruje sie z Punta Cana do cudnego Frankfurtu. Obysmy tez znalezli sie na jego pokladzie, bo na razie kelner doniosl kolejna pinacolade przy barze kikaset kilometrow na zachod... 

 
Na plaży fajnie jest (21.VI.2010) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by lukpilch   
Sunday, 20 June 2010

   Playa Rincon. Filmowe widoczki piękne palmy, a po środku Jacek. Jedno zdjęcie warte jest więcej niż 1000 słów.

Specjalnie dla was:

 Playa Rincon


 
Z Haiti pod palmy Las Galleras (17.VI.2010) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by Jacek Gabryś   
Friday, 18 June 2010
   Przesadzilem z tym pieklem Haiti ostatnim razem. Przesadzilem. Stoi kilka domow na wzgorzach okalajacych miasto, w nienaruszonym stanie. Ulice zasadniczo sa bardzo w porzadku, oprocz tego, ze co kilkaset metrow zalega na nich gruz z zawalonego domu. Nikt tego nie sprzata, robia sie korki jak na alejach, paru chlopakow piluje zbrojenia pilnikiem do paznokci, zycze im wszystkiego najlepszego, piluja od stycznia, popiluja jeszcze pewnie do grudnia. Paru nastepnych kupilo ciezarowki a la jelcze z polskiego wojska, z lawkami w srodku, z ktorych w Polsce 20 zolnierzy pokazywalo do przejezdzajacych panienek, co by z nimi zrobilo, a tutaj pakuje sie 100 Haitanczykow i wio. I nas. Nie wiadomo gdzie to jedzie, jak to jedzie, kiedy to pojedzie, ale zawsze sie gdzies dojedzie. Ladne to miasto, indeed. A raczej ladnie polozone ruiny. Szkoda, ze to stolica kraju wg rankingu Human Development Index 150'tego na jakies 180 total. Fajna klasyfikacja, jak na olimpiadzie. Mamo, nie kaz jechac mi tam jechac do 180tego, nie kaz, tak jak kazalas pojechac na Haiti, zebym sie w koncu nauczyl zycia i wyniosl z domu. Do granicy lekko frustrujacy widok jeziora, po ktorego tafli plywa milion opakowan w stylu chinskiego zarcia w Krakowie, w tej formie organizacje charytatywne serwowaly posilki. Po drodze zenska czesc naszej wycieczki zainteresowali nadzy Murzyni, ktorzy kapali sie zaraz przy drodze, po ciezkim dniu w kamieniolomach. Zacny to ponoc byl widok. Ale ja tego nie moge zaakceptowac.
 
Domki w Haiti

    Jadac do Haiti, trzeba pamietac o jednym, o worku pieniedzy. Ale nie zlotych, ani peso. O dolarach. Mocno nas Haitanczycy wydoili, 28 USD podatku wjazdowego, 28 USD wyjazdowego. Mialem dac cos na nich w Krakowie, ale juz nie dam. Oczywiscie w autobusie kilka pytan od wolontariuszy, dla jakiej organizacji pracowalismy. Ja pracowalem dla Towarzystawa Przyjaciol Zwierzat, ale nie wspominalem o tym. Marta jest z kotem, wiec pewnie dla organizacji Moj Kot, Twoj Pies. Generalnie przedstawialem sie jako dziennikarz Reutersa, ale gdzies gleboko w plecaku zostawilem legitymacje.
 
Na Haiti

    Przejazd do Santo Domingo to prawie caly dzien z zyciorysu, 20.30 na miejscu (taxi z Carribe Tours station do Casa Colonial to 150 dominikanskich wariatow, 15 zl). To jakies inne swiaty. PKB Haiti to 700 USD na osobe, a Dominikany 5500 USD. I ta 8'krotna roznice widac. Moje ulubione Burger Kingi, ktore pokochalem w Australii za to, ze nazywaly sie Hungry Jack, proste ulice i kamienice, estakady, zimne piwo, centra handlowe... Po Port au Prince to jakies Dream City, roznica wieksza niz miedzy Polska i Czechoslowacja.

   A tak w ogole tytulem dygresji to jest jakas wielka przyjazd haitansko brazylijska. O 14 Haiti stanelo, wszyscy na ulicach ogladali jak Brazylia meczyla sie z Korea Polnocna, przy bramkach cale miasto w ryk, po meczu na ulicach fiesta. Okazalo sie, ze zarzadzaja z ramienia UN Haiti wlasnie teraz Brazylijczycy, to chyba taka zachodniopolkulowa potega ta Brazylia.

    I stala trasa dworzec autobus hotel La Arcadia za 1000 pesos. I noc, i znow dzien, i znow sniadanie, i wstajemy i jazda na dworzec. Tym razem na polwysep Samana, jednym z najbardziej luksusowych autobusow w historii naszego zycia. 30 zl, 3 godziny, 3 siedzenia w rzedzie, zeby panu bylo wygodnie. I znow naganiacze i znow mister, tu nie ma komunikacji, droga trudna, ja pojade z misterem za jedyne 150 USD, w koncu znalezlismy jakiegos motocykliste z przyczepa, ktory dowiozl nas za 50 zl jak Bruner Klossa 40 km do Las Galleras, dziurze w nigdzie, slawnej ze kilkukilometrowej Play Rincon, ponoc najladniejszej na Dominikanie. Jutro sie sprawdzi, dzis tylko moczenie dupek w przydomowej, tez niezlej, blekitnej, z palmami kokosowymi i z bialym piaskiem. Na ta Playa Rincon ponoc na koniu mozna dojechac, ale ja nie konny, ja bardziej piechur, dlatego jade na motocyklu.
 
Playa Rincon
 
Nie jest latwo.

Damian, mowia tutaj, ze znow do Tajlandii wyruszasz? Ale masz nudne zycie.

Gdzie te posilki? Ci co mieli na ltura polowac? Czekamy.


 
Z piekła Haiti live!! (16.06.2010) _CMN_PDF_ALT Print _CMN_EMAIL_ALT
Written by lukpilch   
Wednesday, 16 June 2010

 TO JEST TYLKO WERSJA TRIAL, PRAWDZIWY REPORTAZ Z HAITI POWSTANIE W MOIM GABINECIE ZA KILKA TYGODNI I POJDZIE W SWIAT ZA KILKA MILIONOW DOLAROW.

 

Pałac prezydencki

 

   Czy byliscie kiedys w stolicy, w ktorej nie ma siedziby rzadu, nie ma ma muzeow, kosciolow, supermarketow, jest na predce sklecony transport typu "paka i ilu sie zmiesci tylu pojedzie", nie ma tanich hoteli, bankow, poczty, niczego nie ma? Jak w najgorszym snie Krzysztofa Kononowicza. Nie byliscie? Ja tez nie bylem, do wczoraj, kiedy dotarlismy po 9 h jazdy do Port au Prince, spustoszonej prawie 5 miesiecy temu stolicy Haiti, juz wtedy najbiedniejszego kraju na zachodniej polkuli. Nie chcecie wiedziec jak to wyglada dzisiaj. To najbardziej hardcorowe miejsce odwiedzone w historii globtroteria.pl, zgodzi sie z tym nawet staly bywalec Indii i ich wielki znawca, Pan Lukasz. W gruzach jest pol miasta. Sterty kamieni, spod ktorych wystaja zelazne prety zbrojen, sa wszedzie. "Tu byl bank", "tu stala katedra", "tam mieszkali moi przyjaciele" - wszystko co mowi nasz przewodnik (30 USD za dzien, ktory z nim spedzilismy, to na prawde niezbyt wygorowana cena), jest w czasie przeszlym. Niesamowite przezycie, tu nic nie ma, nie bardzo wiadomo za co ludzie maja sie zabrac, tu moze pomoc tylko jedno rozwiazanie: wysiedlenie wszystkich mieszkancow po calym swiecie, tam 10 tysiecy, tam 100, do Polski 20 tysiecy, albo 20, bo na wiecej nas nie stac i kiedy wszyscy wyjada, trzeba na Haiti spuscic cos o mocy porownywalnej do bomby atomowej. Ten kraj trzeba zdmuchnac i nie zbyt wiele pomoc tu moga przerozne organizacje charytatywne, ktorych auta co chwile widac na ulicach miasta.
 
Katedra Notre Dame
 
   To jedyni biali, w jednym z 6 hoteli, ktore sie tutaj ustaly, jestesmy jedynymi bialymi przebywajacymi tu w blizej nieokreslonym celu. Towarzysza nam dyrektorzy przeroznych fundacji, dziennikarze, fotoreporterzy, zadnych turystow. Zero. Dlatego wydaje sie nam, ze zrobilismy rzecz niezwykla. Pewnie i glupia, bo przyjechalismy tu na pale, ale takie decyzje spontaniczne charakteryzuja ludzi fajnych i o szerokich horyzontach :) Albo nieodpowiedzialnych. Ale trzeba to bedzie wykorzystac. Jest plan. Jest plan na zrobienie wystawy zdjec Marty, ktora wchodzi z aparatem wszedzie, do namiotow tych biednych ludzi, w ruiny i jest plan ma ilustrowany nimi moj reportaz. Koniec ze zbieraniem butelek, makulatury, handlem kobietami i przemytem wodki ze wschodu - w koncu zamierzam zarobic swoje pierwsze pieniadze na podrozowaniu, a nie tylko je ciagle wydawac...
 
Port au Prince

   W kazdym razie przewodnik opowiadal nam o trupach wywozonych z ulic jeszcze przez kilka tygodni, o smrodzie, ktory unosil sie przez wiele tygodni w powietrzu. O rodzinach z sasiednich domow, ktore w komplecie zginely pod gruzami, bedacymi pochodna trzesienia. 230 tys osob zginelo, 300 tys. zostalo rannych, a 1 milion stal sie bezdomnymi. I tych bezdomnych tu widac, widac ich w miasteczkach namiotowych, ktore rosna juz od granicy z Dominikana, ktore wyrosly nawet w poblizy ruin Palacu Prezydenckiego, ktore symbolizuja upadek calego kraju. (Lukasz, wyslalem Ci MMSem zdjecie, dasz rade wrzucic, czy sobie z tym nie poradzisz?) Ja bym sobie nie poradzil?? Powagi troche! -MMS ponizej -przyp LukPilch) 

http://lh3.ggpht.com/_19WNWLveB30/TBiGwhRM9oI/AAAAAAAABcw/pKr-e5vLFGY/20100615.jpg

   Ale show must go on. Ludzie zorganizowali sie jakos, handluja czy tylko sie da, papierem toaletowym z darow, wszechobecna na swiecie "krowka smieszka", i kartami Tik-Tak. Smutne maja buzie, powiedzial bym beznadziejne, cos tam przeklna pod nosem, kiedy Marta robi im zdjecia, ale wszystko im jedno. Bedac obywatelem takiego kraju mozna myslec tylko o kuli w leb.

Z Wikipedii

   Wszystko co Pan Przewodnik nam opowiedzial spisalem i zapamietalem, zadajac mu inteligentne pytania.
 
Haiti
 
    Info praktyczne: z Santo Domingo do Porta au Prince odjezdzaja 2 busy dziennie - o 8.30 i 11 (Caribbe Tours), takie same godziny na vice versa. Koszt to 1500 santo domingosow, do tego 26 USD oplaty wjazdowej do Haiti (stan kasy musi sie zgadzac, nie ma wiz, ale ludzi doic trzeba, to standard we wszystkich krajach, ktore zniosly je dla Polakow.) Nie ma innego miedzynarodowego polaczenia, nie ma oficjalnych innych tras wewnatrz Haiti, tylko organizowane ad hoc chicken busy.
 
ładnie tam
 
Hotel - jest tylko 6, trzeba bukowac zawczasu, nie spodziewajcie sie ceny mniejszej niz 80-100 USD za dwojke, dlatego tez tutaj padl smutny rekord noclegu w historii globtroteria.pl. Polecam Hotel Olafsson, orientalno-kolonialna atmosfera spodoba sie nawet bardzo wybrednym damom. Jedzenie tez tylko w hotelach. Nie ma restauracji, barow, pizzeri, nie ma McDonalda i Burger Kinga. Nie ma. Niczego. Nawet Cole trzeba kupowac w hotelu. To prawdzie oazy dobrobytu, ktore koja czlowieka po calym dniu spedzonym w tym piekle, jak Intercontinental w Kabulu, czy Hotel Saigon w Ho Chi Minh City, ktore byly glowna baza dla dziennikarzy, agentow i innych szumowin naszego pokroju, podczas operacji amerykanskiej w Afganistanie i wojny wietnamskiej...
 
Hotel Olafsson

   Przepraszam za brak naszych zdjec, Internet jest dramat. W koncu i one sie jednak narodza.
 
Bida z nędzą

Port au Prince

PS. Specjalne podziekowania dla Pani niech jej bedzie Halinki z New York, ktora przejela nas jak beczke kiszonej kapusty w Santo Domingo i opiekowala sie az do momentu, kiedy wyladowalismy w spokojnej przystani Hotelu Olafsson. Nawet pieniadze pozyczyla, bo braki byly. Szkoda, ze Marcina nie ma, on zawsze wozil plik jednodolarowek przy sobie. Ale mowia, ze Marcin sie skonczyl i jezdzi juz tylko do Pcimia...
 
PS2. Jutro sprobujemy sie stad wydostac i jakos na wieczor dotoczyc sie do Santo Domingo. Chcemy do palm, do piasku i do hamaku.

Piekno zawsze sie znajdze
 

Zeby nie bylo tak smutno na koniec ładny obrazek z Hispanoli :) (dodal LukPilch!) 


 
<< Start < Prev 1 2 Next > End >>

Results 1 - 9 of 15


TRIPS AND TRICKS

Trips and tricks


Karaiby - ranking


Świat - ranking


Zostań fanem na Facebook'u!

Kliknij aby zostać fanem!

bitcoin

JESTEŚMY SŁAWNI!

Artykuł w Dzienniku Polskim

Artykuł w Dzienniku Polskim


----------------------

PRODUKCJE FILMOWE


Filipiny 2009

Australia 2006

© 2023 Globtroteria.pl
Joomla! is Free Software released under the GNU/GPL License.