Ostatni dzien dozynamy, w zasadzie 6-7 dni to wystarczajacy czas na podstawowa rundke po Islandii - Ring Road to 1330 km, plus powiedzmy odnogi 700.
Pogoda stala sie dramatyczna, prawdopodobnie nad Keflavikiem specjalnie wciaz utrzymuje sie sztucznie i deszcz i wiatr, aby przygotowac profilaktycznie ladujacych na najgorsze. W drodze do lotniska krajobraz jest ksiezycowo-marsowy, pola lawowe, na ktorych wyroznia sie Blue Lagoon, gorace zrodla o kolorze popluczyn ze zmywarki, podmalowane niebieskim kolorem, niestety w cenie 40€ za wstep. Nie warte wg mnie tych pieniedzy, co udowodnilismy sobie wchodzac na obiekt, udawawszy przechodniow. 15 km od lotniska, 30 km od Reykjaviku.
W planie mielismy gorace zrodla tuz obok Selfoss, darmowe, w gorach, nagroda po 3km treku, ale zrezygnowalismy w 3/4 drogi, z powodu opisanych powyzej warunkow niesprzyjajacych, na Islandie nacieraja wichury i powodzie, zaczynaja odwolywac loty, niech buk ma w opiece te chinskie i japonskie wycieczki, ktore zaczely szturmowac dzis z rana lotnisko Keflavik, 1 lipiec to poczatek niezwykle dlugiego sezonu turystycznego, ktory trwa caly miesiac.
Konczac - jeszcze doloze za kilka dni zdjecia - Islandia wydaje mi sie niewiele gorsza lokalna Nowa Zelandia, a mozna machnac ja bez jet lagu. Trzeba uwazac, bo tak jak my mozemy to zrobic za 2,5-3 tys. PLN, ale bardzo latwo stracic tez przez nieuwage 10 tysiecy.
Islandie musze pochwalic za jedno z najwspanialszych odkryc jakie dala
ludzkosci. Brak nocy. To daje czlowiekowi maksimum fleksybilnosci przy
rozgrywaniu wyjazdu. Mozna sobie zaczac trek o 20tej, wyjsc na
lodowiec o 22giej, i tak wszystkie atrakcje to czysta darmowa natura,
portier nie zamyka bramy, slonca nie wylaczaja. Jet lag? Dlaczego nie
wyjsc w gory o 23? Islandczycy w tango alkoholowe ruszaja dopiero o
1.30. Generalnie kazdy sobie moze poustawiac dobe jak chce.
Vik to piekne miasto, obok slynne na caly kraj czarne plaze. Maja tam
piekny dorm za 29€ za noc w osemce i wszystkie niedogodnosci z tym
zwiazane. Jestem przeciwnikiem dormow, ale islandzki przezentuje sie
15razy lepiej niz brazylijskie. Po kolku wokol Islandii zgodnym ze
wskazowkami zegara, wjezdzamy powoli w rolnicze tereny pld zachodu.
Ring Road no.1 to droga, ktora to wszystko opina, nasza gierkowka, A4,
ogolnie najlepsza w Islandii, ale zdazaja sie na niej fragmenty
szutrowe. Szutry w Islandii sa zjawiskim tak powszechnym jak dziury w
Krakowie, gorzej wyglada to z drogami oznaczonymi literka F, tylko dla
4x4. F prowadzi na przyklad do Landmannalaugar, modnego w tym sezonie
centrum kolorowych gor, na takich drogach srednia to 25km/h, jadac
Yarisem. Po godzinie docieramy na miejsce, zatrzymani przez rangerow i
dwoch Polakow na KTMach rodem z Dakaru. Wszyscy pytaja gdzie nasze
4x4. Garsc informacji - prom z Danii z motorem to koszt 1 tysiaca €, a
wypozyczenie terenowki w Islandii to tez 1 tysiac €, za tydzien. To
jeszcze nie sa nasze stawki. Wszyscy podziwiaja naszego Yarisa, nie
podejmujemy jednak proby pokonania nim brodu rzeki i ostatnie 500m
pokonujemy piechota. Sama okolica minimalnie rozczarowuje, moze za
duzo wysilku trzeba dokonac, aby tam dotrzec, po drodze miedzy innymi
mijajac Hekle, najslynniejszy islandzki wulkan, dymiacy co 15 lat,
wrota do piekiel. Mijamy tez Eyjafjallajokull, whatever, tego co nie
pozwolil Obamie przyleciec do Polski, zaradny miejscowy rolnik
postawil na szybko w szopie Visitor Center, gdzie mozna kupic kubeczek
i magnes i lawe z wulkanu w slicznym opakowaniu. Wyglada niepozornie,
niesamowite jak 4 lata temu namieszal w kotle.
No i Gulfoss, kolejny wodospad, tym razem 44m, a na koniec atrakcja
nr 1 tego regionu, czyli Geyser, od ktorego gejzery wziely swa nazwe.
Zeby wytlumaczyc co sie dzieje tu na Islandii w ziemi trzeba skonczyc
geologie, a moze i doktorat. W skrocie - ta cala Islandia to bomba
tykajaca.
Geyser wypluwa na kilkanascie metrow w gore co 3-4 minuty, a w
zasadzie nie Geyser, tylko kolega obok, Geysera zatkali kamieniami w
1950 miejscowi dowcipnisie i od tego czasu jest cieniem samego siebie,
przypomina 60latka na viagrze,notabene to kiepsko to swiadczy o nim,
jesli przyslowiowa kamieni kupa go wylaczyla.
Przed wypluciem wszystko to sie kotluje przez kilka sekund i leci w
gore fontanna, oparte na cisnieniu, ktore goraca woda z okolic lawy
wywiera na schlodzona wode z powierzchni. Nie wytrzymuje to cisnienia
i bum na kilkanascie metrow do gory, najwieksze gejzery obecne sa
jednak w Yellowstone, u Yogiego.
Duzo cudow mozna na Islandii zobaczyc i zycze ja Wam, abyscie
zobaczyli je jak najszybciej, dopokiscie piekni i mlodzi i nie zalezy
Wam na komforcie, bo to na Islandii kosztuje.
W kolejny dzien naszej wycieczki dumamy za ile pieniedzy moglibysmy mieszkac w mijanych co kilkadziesiat kilometrow metropoliach. Pomiedzy niektorymi nie ma nawet drogi gruntowej, w ktora mozna by pojsc w dluga. Kania wyznacza kwote 20 tysiecy euro, ja 50 tysiecy poczciwych zlotych. W ostatnich latach na Islandie przybylo 10 tysiecy Polakow, nie chcemy dolaczac, I tak Islandczycy zaczeli zamykac domy i auta, nie komplikujmy tego. Polacy pracuja glownie na rybach i w rybach, to najwiekszy generator islandzkiego PKB. Mijane co jakis czas samotne farmy przypominaja sceny z horrorow.
Do przejechania dzis 510km, z Akureyri na polnocy, do Hofn na wschodzie. Postuluje zmiane nazwy z Iceland na Waterfalland, od lat i tak jest pomylka w papierach, zielona Islandie pomylono z lodowa Grenlandia w ksiegach. Wodospadow jak Hindusow, zaczynamy od Deltifoss, reklamowanego najpotezniejszym w Europie, co nie jest trudne. 44m, ale szeroki jak kanion, w ktorym to wszystko sie dzieje, imponujaca sciana wody. Pierwszy trekking za nami, wyjasnia sie tajemnica malego plecaka, zapomnialem z polski i butow i skarpetek, H&M juz szykuje kampanie reklamowa "Przez Islandie, wodospady, lodowce, gejzery, w tenisowkach za 49,90" ze mna w roli glownej. 10 km trekking na 2 godziny.
Drugi trekking rowniez wieczorem za nami, rozpoczety o 19.30 godzinny spacer pod 128-metrowy Hengifoss, globtroteria.pl goraco poleca. Po prostu przepiekny, wart podjazdu przez jedyny na Islandii las, po kraju tym krazy zart - "co zrobic kiedy zgubisz sie w lesie? Wstac". Wart Familiady, ale fajny i prawdziwy, na Islandie tylko ze swoimd rewnem.
Mroczne tereny wschodniej Islandii byly arena jedynej akcji II wojny swiatowej w tych stronach, jakis Niemiec zatopil w tutejszych fjordach angielski tankowiec, w przeciagu tych 6 lat kilku z mieszkancow tej wyspy zginelo, dowozac ryby Anglikom, prawdopodobnie zaplatujac sie w sieci. Zmierzamy w kierunku Hofn, wszystko to dzis osiagnelismy z Akureyri swiadczy o naszej formie, ale kazdy z Was moze osiagnac to samo. Fantastyczne wrecz krajobrazy, martwi tylko kolejny dzien na junk food, ale jeszcze nie doroslismy do zupy rybnej za 55 zlotych. 1300 km za nami.
W Hofn dwudniowy festiwal langusty, na ulicach zalane 13-latki i ich starsi koledzy o nieociosanych twarzach. W Skandynawii alkohol knajpiany jest poza zasiegiem, wiec na impreze rusza sie dopiero po 1 w nocy. Ruszamy i my, chcemy poznac ten ewenement, jakim sa dyskoteki za grubymi, nieprzepuszczajacymi swiatla kotarami, ale wstep 60 PLN to okropna hucpa. Dziewczynki z Technikum Hotelarstwa w Szklarskiej Porebie robia nam krotka analize sytuacji ekonomicznej, same pracuja w miejscowym hotelu za 7 tys zlotych, prosimy je, aby nie pily za duzo i nie puscily sie za Prince Polo, a sami wracamy do chatki.
Pld-zachodnia Islandia to Vatnajokull,najwiekszy lodowiec Europy, 10% powierzchni kraju. Za kilkaset zlotych mozna po nim pochodzic, my ogladamy go z gory i z boku, podczas przeroznych trekow. Serce rosnie patrzac na sporo wycieczek z Polski, ktore wyciagaja po 100-200€, maszeruja po czapie, jezdza psimi zaprzegami, plywaja po lagunach pomiedzy brylami lodowca, niedawno robil to tutaj James Bond i Halli Berry. Ja osobiscie uwazam, ze Skaftafell, czyli najwiekszy z jezorow jest troche zabrudzony, ale to okolice wulkanow, pyl siada na wszystkim jak kurz na mebelkach. Jokulsarlon, Skaftafell - zapiszcie sobie te nazwy, grzechem jechac w poszukiwaniu lodowcow do Nowej Zelandii.
Pedzimy na cwiercfinal MS do Vik, mijamy stacje benzynowa, kierowca mowi, ze "spokojnie benzyny wystarczy", 20 km od celu stajemy w tzw polu. Kazdy napotkany samochod przystaje, w koncu Nino Romek, bo on zawinil, rusza do miasta po baniak z benzyna. Zabiera go para sympatycznych Francuzow.My zachwycamy sie miejscem, w ktorym na niego czekamy, w Islandii awarie to czysta przyjemnosc dluzszego obcowania z przyroda, umilone lokalnym "Vikingiem". W koncu docieramy do Puffin Hotel, 29€ za lozko w dormie, srednia wyjazdowa szacuje na 22€ za noc, ale poprzedzone solidnie wykonana praca w Internecie. Przecietna dwojka to 150€ za noc. Vik polozone jest obok plaz czarnych, a my konczymy lososiem z frytkami za 20€, potrawa rodem z krakowskiej Ikei.
Jak na razie zaliczam Islandie do kategorii "wybitne"
Siedzimy sobie w naszym domku pod Akureyri za 24€ za osobe w czworce
(najtansze w okolicy, za kemping podziekowalismy) i toczymy kolejna
bitwe w ramach wojny z Chinami. Chinczykom obok nie podoba sie, ze
jeszcze nie spimy...przeciez wciaz jasno jest. Niesamowicie bezczelny
robi sie ten narod, protestuja przeciw wlaczonej pralce.
Rano ruszylismy w kierunku Husavik, islandzkiej stolicy wielorybow.
Dostajemy cynk o wielu firmach organizujacych wycieczki w morze na
wieloryby, w Azji byloby to pewnie 500, tutaj sa 3, wszystkie ze zmowa
cenowa na poziomie 56€ za 3 godzinne spacery w poszukiwaniu tych
30-tonowych ssakow (kazdy po 1 podstawowej na swiecie wie, ze wieloryb
to ssak, a nie ryba). W Husaviku gwarancje zobaczenia sa rowne 98,4%,
nas nie ma na szczescie w tych 1,6%, ogladamy Humbaka, Minkyego i
jeszcze trzeci gatunek, ktorego nazwy nie pomne, zatoka tutejsza to
swoisty sandbox dla tych ssakow, ogladamy co najmniej kilkanascie
numerow tych zwierzat. Pol dnia mija na morzu, kolejne godziny to
m.in. rekordowo sprzedana bagietka, za jedyne 13 zlotych w
supermarkecie (500 KC Isl)
Generalnie porankowi z wielorybami daje wysokie oceny, zasluzony
posilek za 11€ (najtanszy mozliwy w islandii, fast food) I ruszamy na
Myvatn, modelowy krajobraz islandzki, mini kratery, gejzery, siarka,
wulkany i muszki, ktore w lecie moga zamienic zycie w prawdziwa
tragedie (tego spodziewajcie sie czerwcu tez na Alasce, Syberii,
Kanadzie, Norwegii) W drodze powrotnej do Akureyri liczymy zabudowania
(co kilkanasce kilometrow...) i rzucamy okiem na Godafoss, bardzo
przyjemny wodospad, choc po Iguazu juz nigdy nie bedzie tak samo.
W drugi dzien z samego rana spotykaja nas smutne historie. Nino Romek
wstaje o 6.15, a Pani u ktorej mieszkamy zamyka prysznic i nie pozwala
nam zagotowac wody na herbate. Uroki airbnb.com, rewanzujemy sie jej
obelgami w ksiedze gosci. Z Reykjaviku ruszamy do Pingvellir,
najstarszego parlamentu, napewno w Europie, a moze i na swiecie, 40 km
od stolicy. Ciekawa koncepcja, od 930 roku Wikingowie raz na rok
przerywali gwalty, kradzieze, porwania i na 2 tygodnie zbierali sie w
tym miejscu, aby oglosic aktualnie obowiazujace prawo. W srodku
niczego, pokrywa sie to z miejscem, gdzie scieraja sie europejska i
amerykanska plyty tektoniczne, ruszamy dalej.
Ruszamy poza Ring Road, ktora okraza Islandie, szutr, kamienie, 2 auta
na godzine, obite podwozie, w samochodzie trzeszczy juz wszystko, co
chwile sprawdzamy, co odpadlo, podziwiajac przy tym bardzo wysokiej
klasy widoki typu lodowce. Srednia podrozna na takich drogach to max
25 km/h. Barnafoss to kolejna atrakcja na trasie, wodospad, ale nie
robi to juz zadnego wrazenia, w Islandii kazde gospodarstwo domowe ma
swoj wodospad.
Do pokonania w ten dzien bylo 400 km, docieramy miedzy pokrytymi
sniegiem gorami do Akureyri, drugiego miasta Islandii, 13-tysiecznej
metropolii, gdzie nie zobaczylem jeszcze czlowieka, ale udalo sie
spotkac lokalnego Polaka. Na pytanie co tu sie robi, odparl zebysmy
sie pospieszyli, bo alkoholowy zamykaja o 18-tej. Stad juz
kilkadziesiat kilometrow za Kolo Podbiegunowe. Co cieszy, Islandczycy
mowia o polnocno-zachodniej czesci, ze ludzie zatrzymuja sie tu tylko,
aby zaplacic mandat za speeding, ale nam i tak sie podoba, co dobrze
rokuje dalszym czesciom Islandii.
Pozytywnie przyczynila sie do tego pogoda, wprawdzie slonca tu nie ma,
ale padalo dzis tylko przez 2h, przy ciaglych 16 stopniach i
oczywiscie totalnej jasnosci przez ponad 23h na dobe
PS.Probowano nas naciagnac na fjordy, ale pamietajcie, ze prawdziwe sa
tylko w Norwegii i Nowej Zelandii, a lekko podrobione obok Marsylii,
nie chcemy wiec tracic czasu na III-ligowe.
PS2. Potwierdzono islandzka milosc do Prince Polo, w kazdym super
markecie leza na honorowym miejscu obok Snickersa i Marsa. Geneza
milosci nie jest znana.