Kończą się święta, my lekko spóźnieni, ale postanowiliśmy odwiedzić Jerozolimę, wprawdzie Jerozolima bardziej kojarzy się z Wielkanocą, a Betlejem z Bożym Narodzeniem, ale przecież od dawna toczy się dyskusja o wyższości jednych świąt nad drugimi.... Do Betlejem jednak z Jerozolimy rzut granatem. Około 20-30 minut busikiem, czyli bliżej niż z Krakowa do Wieliczki. Do wyjazdu zachęcają nas fragmenty wczorajszych Wiadomości TVP, 15 stopni Celsjusza, słońce, podkoszulki i cienkie kurtki widoczne na placu przez Bazyliką Narodzenia Pańskiego.
Wyjazd nie trafiony z terminem, wylot w piątek wieczorem, co powoduje, że do Tel Awiwu docieramy w sam środek szabasu. W Izraelu życie zamiera po zmroku w piątek i powraca dopiero po zmroku sobotnim. W tym czasie nawet izraelskie linie El-Al nie wykonują żadnych lotów, pobożni Żydzi zajmują się tylko liczeniem utargu z całego tygodnia. Trudno wydostać się też z lotniska, ale z pomocą przychodzą nam arabscy taksówkarze, którzy szabasu nie respektują i za około 30 zł za osobę szerowanymi pojazdami przewożą do Jerozolimy.
Pamiętajmy, że Izrael to jeden z droższych państwa świata, Tel Awiw stawiam pod względem cen w jednym rzędzie z Rio de Janeiro, Oslo i Nowym Jorkiem.
Do Izraela dolecimy:
- LOTem - z Warszawy
- czymkolwiek za mile - ale tu liczmy sie z opłatami lotniskowymi rzędu 700-1100 zł
- wizzairem z Budapesztu
- El Al z Warszawy
- czarterem do Sharm El Sheikh w Egipcie
Głównym punktem docelowym jest jednak Jordania, do której już tak łatwo dolecieć się nie da.
Plan:
- sobota - Jerozolima, święte miejsce, z którego zawsze przywozimy jedną nawróconą owieczkę
- niedziela - cały dzień na przejazd z tobołkami do Petry - najbliższe Jerozolimie przejście graniczne nie sprzedaje na granicy wizy, tłumaczenie - Zachodni Brzeg Jordanu nie jest izraelski, tylko jordański, więc my nie sprzedajemy wizy na przejście z naszej strony na naszą, ale z drugiej strony bez wizy też nie wpuścimy... pokrętna logika, trzeba podjechać kilkadziesiąt kilometrów na północ i tam kupić wizę (ok.30 USD)
- poniedziałek - Petra - jeden z siedmiu nowych cudów świata...ale ile ja już takich rankingów widziałem... przejazd do Wadi Rum i Sylwester na pustynii z prawdziwymi gwiazdami, a nie z zespołem Wawele na Rynku Krakowskim
- wtorek - Wadi Rum - przepiękna pustynia, gdzie Lawrence z Arabii rozgrywał swoje szpiegowskie intrygi, przejazd do Ammanu
- środa - mało interesująca stolica Jordanii - Amman, być może także Jerah, może lektura prasy na Morzu Martwym, przejazd do Tel-Awiwu
- czwartek - ponownie Tel-Awiw i Jerozolima, nocno-poranny lot z powrotem do Polski.
6 dni na miejscu. Będziemy raportować.
» Post Comment
» No Comments
There are no comments up to now.
|