Written by Jacek Gabryś
Kiedy wy jeszcze spaliscie, my wyladowalismy w Colombo. Wlasciwie to
2h jazdy od Colombo. Wiekszosc stewardess z podnieceniem szeptalo o
slynnym sierocincu dla sloni, byl jakis nowy nabor, zadna z tych
uroczych stewardess na Sri Lance jeszcze nie byla. Wiza jest albo do
dostania na granicy za 35 usd albo przez ukochany necik za 30 usd.
Warto zawsze przeklikac sie, internet jest pelen okazji, nawet na
wizy. W strefie bezclowej pojawila sie nowosc - mozna sobie kupic
lodowke i piekarnik i wyjsc z nimi na miacho - nie znalem tego. Mimo
ze to krag kulturowy Indii, to poziom naganiactwa prawie zerowy.
Szybciutko zalatwilismy sobie taksowke, ktora zawiozla nas do peronu
slynnych Sri lanskich kolei. Ruszylismy z Veyangoda do Rambukkana,
jesli was to obchodzi. Cena to 90 rupii w tej wyzszej klasie, drugiej,
nienabitej po each, czyli 2,30 zl, do tego 500 rupii za 2 tuk tuki
(l00 rupii liczmy za 2,50 zl) i wpadlismy do sierocinca w Pinawaali.
60-80 slonikow, zebranych na calej Sri Lance, a to sieroty, a to
wyciagniete z rowu, a to gdzie sie zgubily. Urocze. Kania wzial opcje
karmienia slonika, nie chce puszczac plotek, ale moze to przuczanie
sie do nowej roli? ;)
my blizej przyobserwowalismy mityczne kapanie
juniorow, ktorym to mlode matki w Polsce szantazuja malzonkow.
Pinnawala to 1,5-2 h, nie wiecej, na wieczor zalecalem Anuradhapure, a
jak tam dojechac? 4 h pociagiem, ktory byl 1h opzniony, mowimy tu o
150km podrozy. Ale relax, take it easy, wentylator przecinal wilgotne
powietrze, pasazerowie prawie wypadali przez okna, ale dalej daleko
temu bylo do kolei indyjskich. Catering na okraglo, ciasteczka z
krewetka, kokos z rurka, paczek z dzemikiem. Nie zginiesz. Po 5 h
dojezdzamy i rekomenduje juz Lake View Resort (2000 rupii za trojke),
gdzie pilnuje nas 60iletni security officer o wygladzie 80-letniego
polskiego rencisty. Pewne rzeczy na swiecie sa stale.