Berlin Paryżem, Rzymem, Lizboną czy Pragą napewno nie jest. Warto jednak raz w życiu zajrzeć do niego, żeby potem móc przy wieczornej kremówce błysnąć wiedzą na temat bunkra Hitlera, Zimnej Wojny i całej tej murowej historii.
Do Berlina można dojechać Polskim Busem, ale najlepiej oczywiście swoim własnym samochodem, no bo po co się wysilać. Z Krakowa, a dokładniej z Pychowickiej to 610 km. Przy posiadaniu dobrego diesla (np. BMW, Porsche), to koszt około 400 zł w dwie strony. Do tego doliczamy 2 autostrady. Najdroższą autostradę świata, Kraków - Katowice (18 zł) i znacznie tańszą, Gliwice - Wrocław (16 zł). Ceny one-way.
W samym Berlinie obowiązuje jakaś dziwna opłata za wjazd do centrum autem (pierścień kilku kilometrów). Nie wdawajmy się w szczegóły, lepiej zaparkować kilka kilometrów od centrum pod jednym z tysięcy postenerdowskich bloków za darmo, zapytać siedzących na ławce neonazistów czy popilnują i rozkminiać jak dostać się do centrum.
Poruszamy się po Berlinie tylko rowerem - najlepiej szukać w jednej ze studenckiej melin, na przykład w Hostelu Generator, wielkiej sypialni we wschodnim Berlinie, gdzie można się też przespać. Cena za dzień wynajmu roweru - 10 euro. Berlin to ponad 800 km wydzielonych ścieżek, kilkaset kilometrów paraścieżek, miasto jest płaskie, więc nawet otyły tatusiek może pozwolić sobie na kilkadziesiąt kilometrów dziennie.
Metra tu nie omówimy.
Na Berlin daję 2 dni, ale jak chcecie dacie radę i w 1 i w 3 ;)
Atrakcje:
- wjechać do centrum ulicą Unter den Linden
- po lewej wieża telewizyjna, każde niemieckie miasto musi mieć takie coś. 12 euro za wstęp, może lepiej poobserwować ją z dołu siedząc na ławeczce na Alexanderplatz ?
- po lewej Berliner Dom - ładna katedra, nie powiem... odbudowana w 1993 roku ;)
- w tle Neu Synagogue - słabe, bardzo słabe
- po prawej Wyspa Muzeów - żadne z nich nie jest bezpłatne i oferuje głównie atrakcje mocno historyczne
- po lewej Bebelplatz, jak przystało przed budynkiem Biblioteki można pożyczyć księgi na świeżym powietrzu i oddać się czytaniu i dumaniu na pufie
- po prawej Uniwersytet Humboldta - lubimy naukę i studentki
- po prawej Muzeum Historii NRD - warto, bo tanio, 4 euro
- i w końcu Brama Brandenburska, po której lewej (amerykańska) i prawej (francuska) ulokowały się 2 ambasady
- na północ od Bramy B jest Bundestag, do którego trzeba się zapisać kilka tygodni wcześniej na darmowe zwiedzanie i siedziba Andżeli, której zwiedzić się nie da
- wszystko to przytulone pomiędzy kanałami Szprewy, bo zaskakująco, ale Berlin to miasto kanałów, kolejny Amsterdam północy
- na południe od Bramy B mamy wielkie pole kamieni, czyli ogromy pomnik poświęcony Holocaustowi. Jak to zwykle przy sprawie żydowskiej - kontrola jak na lotnisku, podziemne muzeum ciekawe.
- obok pomnika - dzielnica zabudowana przez bloki z czasów środkowego DDRu. Na tym miejscu stały wszystkie siedzibiy prezesów III Reszy, w tym samego szefa, Adolfa Hitlera Między blokami żwirowy parking i tabliczka informująca, że tu mieścił się Bunkier Hitlera, w którym miał umrzeć, choć prawdopodobnie do dziś żyje gdzieś w Argentynie
Pedałując na zachód mijamy:
- Tiergarten - lokalny Park Jordana - z pomnikiem wyzwolicieli, "ruskich. Belluve Palace to kicha.
- ZOO - jeśli ktoś lubi zwierzątka
- Charlottenburg - sam pałac to wielkie rozczarowanie, ale ogród za - mieści się w standardach przyzwoitości
- Stadion Olimpijski, na którym odbył się finał MŚ2006 i gdzie Zidane sprzedał Materazziemu dyńkę. 69 tys, pododno nic specjalnego
Dołem jedziemy dalej:
- Kurfurdenstrasse - plotka głosi, że to dzielnica zakupów, elitarnych butików. Dla pań i hipsterów. Nie wiem, widziałem tam tylko H&M, a z tego co wiem to bardzo elitarna marka
- powoli dojeżdżamy do Potsdamer Platz - taki berliński Manhattan, jest tam rzeczywiście kilka ciekawych projektów z puszczonymi przez całą dzielnicę różowymi rurami, prawdopodobnie z gazem, na czele
- Checkpoint Charlie - YOU ARE LEAVING AMERICAN SECTOR - bardzo fajna jest ta budka, przy której teraz dwóch studentów w strojach marines pobiera po 1 euro za zdjęcie. W czasach zimnej wojny miejsce, gdzie przy kawie spotykali się szpiedzy, jedyne oficjalne przejście graniczne dla obcokrajowców pomiędzy Zachodnim i Wschodnim Berlinem
- obok pełno atrakcji typu Trabim po Berlinie, jest też i fragment muru z muzeum. Polecam ja.
Kierujemy się na południe
- Lotnisko Tempelhoff - ogromy park (bo to w końcu byłe lotnisko), gdzie berlińczycy przychodzą na kiełbaskę i latawca, a dokąd przed 1989 roku Polacy porywali samoloty na rejsach krajowych (LOT - Landing On Tempelhof. Linie Okęcie - Tempelhof).
- Sarod's Restaruant - najlepsza tajska knajpa w tym mieście, gdzie jak w to w całym Berlinie zjesz za przyzwoite pieniądze (10-14 euro za osobę już z napojem alkoholowym)
W tamtych okolicach obowiązkowo dalej:
- East Side Gallery - ponad kilometrowy fragment muru, zamaziany graffiti, standardowe hasła typu Red is Bad, Make Love not War
- była siedziba Stasi, otwarta od 12, kilka ponurych budynków razem ze słynnym archiwum, gdzie każdy może wpaść i zobaczyć co Stasi na Ciebie miała (a w NRD na siebie donosili małżonkowie, brata na siostrę, podwładny przełożonego, pani ze sklepu, itp, więc jest co oglądać i czytać)
- Karl Marx Allee - dyskretny oddech Nowej Huty, wielkie to, perełka socrealizmu! ;)
Najlepsze fragmentu muru, z opisem, wieżyczką strażnika, strefą buforową, sa na Bernauer Strasse, to północ. To fajne miejsce.
Pokręcić się po tym całym Berlinie dodatkowo trzeba, nie mogę wystawić mu niskich ocen. Nie mogę, to dobre miejsce do życia chyba.
A co po drodze ?
- Potsdam na zachodzie
- Saachsenhausen na północy - prawdziwie niemicki obóz koncentracyjny. Nie polski.
- Tropical Island na południu - nasi rodacy kochają to miejsce, pełno tu Januszy i Marianów w szortach i wąsach
- Park Mużakowski - trzeba odbić parę kilometrów od autstrady, na polsko - niemieckiej granicy stoi sobie UNESCO pałac, obłożony specerowiczami w wieku 70 do 90. Ładne, jedyne w tej części Europy parki w stylu francuskim. Albo angielskim. I urocze lokalne przejście graniczne, na którym czujemy się jak podczas wjazdu do Bangladeszu albo Pakistanu. Budy z fajkami, alkoholem jak podczas najlepszych lat na Stadionie Dziesięciolecia. Tanie mandaty po niemieckiej stronie - za złe parkowanie to tylko 10 euro!
» Post Comment
» No Comments
There are no comments up to now.
|