Amazonia (2.III.2012) |
Written by Jacek Gabryś | |
Friday, 02 March 2012 | |
WRITTEN BY LUK PILCH, stonowana relacja, ze względu na ostatnie wydarzenia
Iquitos to największe miasto świata, do którego nie prowadzi żadna droga lądowa. Można tam się dostać albo łodzią, co zajmuje bardzo dużo czasu albo samolotem, co zajmuje tylko 2 h. Oczywiście wybraliśmy opcję drugą i pewnego pięknego poranka zameldowaliśmy się na lotnisku w Iquitos. Tam czekał na nas Pan Guido, z jednej z agencji organizującej wypady do jungli. Pan Guido został nam polecony, a właściwie my jemu, przez niezastąpioną Panią Rosalię z wspominanego wcześniej Hotelu Espana. ![]() Idemy sobie grzecznie przez dżunglę, prowadzi nas przewodnik, człowiek, który o dżungli ma wiedzieć wszystko, ekspert i specjalista, my, wychowani na książkach Cejrowskiego mamy pełne zaufanie i wiarę, że nic z nim nie może się złego wydarzyć. Spacerek wydaje się być miły, oglądamy różne krzaczki, drzewka, próbujemy owoców, miło jak na spacerze po lesie. Ja idę 2 metry za przewodnikiem, nagle przewodnik się odwraca i zaczyna uciekać, a właściwie to się odwrócił i zrobił parę szybkich kroków do tyłu. Ja automatyczne to samo, reszta naszymi śladami. Poziom adrenaliny osiąga maksimum. Okazało się, że ekspert w ostatniej chwili zobaczył na gałęzi ślicznego węża, dobrze się dziad zamaskował, ponoś niebezpieczny, śmiertelny. Cóż, przekarczowaliśmy maczetami małe obejście i obchodząc (nie)spodziewanego gościa wróciliśmy na ścieżkę, a puls spadł do normalnego poziomu. ![]() Druga przygoda to spanie w namiocie, rozbitym na platformie widokowej w głębi dżngli. Wysoka wieża obserwacyjna wznosząca się ponad konary drzew i na niej nasze namioty iglo. Było to twarde i niewygodne doświadczenie, ale wrażenia niepowtarzalne. Tam też (tzn nie na platformie, ale w jej okolicy) mieliśmy zaplanowane nocne polowanie na kajmany. Piękna przygoda, płynie się czółnem między drzewami ciemno, straszno i tylko sami się motywujemy, żeby nikt nie spanikowal jakby nastąpił niespodziewany atak kajmanów, bo chybotliwą łódkę łatwo przewrócić. Wtedy wskakuje nam do lódki jakieś zwierze. Opanowanie 100%, łódka mimo lekkiego poruszenia pozostaje w swojej zakładanej pozycji i dobrze, bo wpaść do wody pełnej krokodyli z powodu małej żabki, to byłby lekki wstyd....
Poza tym w dżungli jak to w dżungli - łowienie piranii, kąpiel z
delfinami, papugi z ręki jedzące, tukany na tropie i anakonda złapana w pół. » Post Comment
» No Comments
There are no comments up to now.
|