To już jest koniec.... (20.X.2012) |
Written by Jacek Gabryś | |
Saturday, 20 October 2012 | |
Środa, czyli wigilia naszego wyjazdu do Lachestanu (tak zwą tu Polske - "where are you from mister?", "from Poland", "what?", "from Lachestan", "aaaaaaaa, Lachestan, very goooodd") to raczej dożynki. O 12.20 wylecieliśmy Fokkerem 100 Iran Air z Shiraz do Teheranu. W Iranie lepiej wystrzegać się linii latajacych Boeingami, bo z racji amerykanskiego embarga serwisują je przysłowiowymi gumkami recepturkami. Lot przyjemny, z zapomnianym w Europie na tak krótkim dystansie serwisem, wylądowaliśmy z Allahem. Lotnisko krajowe, parę kilometrów od stacji metra do centrum. Teheran to 5 linii metra, szybkie, ładne, czyste, z wydzielonymi wagonami "woman only". W godzinach szczytu wagony męskie pełne lokalnych samców alfa, wycieczka tylko dla koneserów o innej niż standardowa orientacji. To jadą wagony pełne testosteronu.
Jako że jest to ostatnia relacja z Iranu (oprocz zdjęć) kilka ciekawostek na temat tego sympatycznego, pokojowo nastawionego kraju. Teheran to światowa stolica operacji nosa, rocznie w Iranie przerabia sie 90000 tych pożytecznych narządow. To widać na ulicach, plastry po operacjach na wielu twarzach, nie wygląda mi to na pobicia. Na teherańskim bazarze, ekonomicznym centrum kraju, światowym centrum sprzedaży perskich dywanów, w 2011 sprzedano stoisko 4 x 6 m za 1 milion Usd! W Iranie Do XIX wieku pito kawę, aż wpadli Angole i kazali miejscowym pić herbatę. Picie herbaty to sport narodowy, zawsze w dzbaneczku i porcelanie. W Iranie nie działa ani Visa ani Master Card, ani tym bardziej diabelski American Express. Ameryka ogólnie jest "very good", ale na hasło "Israel" bez wyjątku wszyscy marszczą czoło i rzucają kilka niemiłych słów, co wiąże ich z pewnych krakowskich taksówkarzem... a my dotarliśmy do Krakowa z czwartku na piątek w nocy!
Zdjęcia pojawią się jeszcze dziś.
» Post Comment
» No Comments
There are no comments up to now.
|