Jezioro Genewskie (27.VI.2017) |
Written by Jacek Gabryś | |
Tuesday, 27 June 2017 | |
Na Szwajcarię namawiać nikogo nie będę, dopóki frank po 3,80-4,00 zl, nie miałbym serca. Ale to fantastyczne miejsce, mimo że większość mieszkańców dorobiła się na szeroko pojętym paserstwie, choć możemy to nazywać dyskretną bankowością tradycyjną. To chyba najpiękniejszy kraj w Europie. W każdym bądź razie do Genewy lata z Krakowa EasyJet, bilety od 200-300 zł w dwie strony. Genewa wybitnym miastem raczej nie jest, ale całe Jezioro Genewskie już tak. W tle bardzo dobrze prezentują się alpejskie szczyty, a mieszkańcy okolic pasa brzegowego wciąż mogą cieszyć się świetnym mikroklimatem, który doceniały już takie tuzy jak na przykład Włodzimierz Lenin.
Warto zaopatrzyć się w jakiś samochód (choć tanim on nie jest) i objechać całe jezioro. Zaczynamy w Yvoire, pięknie zachowanym średniowiecznym miasteczku, z kameralnym portem jachtowym (każde miasteczko na Jeziorem Genewskim ma swój maleńki lub większy port, coś mieszkańcy muszą popołudniami robić). Najprostsze danie już okazyjnie od 20 euro (bo to strona francuska). Następnie Evian, słynne z wody.. Evian, istnieje możliwość załadowania do plecaka zapasów wody, choć źródełko nie jest specjalnie rozreklamowane. We francuskich supermarketach wino jest tańsze niż woda, więc to ciekawa alternatywa dla tych, którzy źródełka Evian nie znajdą.
Po Jeziorze Genewskim można popływać na łajbie w towarzystwie szwajcarskich emerytów, może uda się komuś zatrudnić przy na przykład koszeniu trawnika u pewnego milionera. Łodzie przecinają jezioro w różnych punktach, można więc sporo czasu zaoszczędzić na objeżdżaniu go wokół.
Następnie Chilon, jeden z najpiękniejszych zamków Szwajcarii, średniowieczny, idealnie wkomponowany w jezioro, autostradę na palach i jak to w Szwajcarii, w kolejowe tory.
Tuż zaraz Montreaux, miasto, w którym kilka swoich piosenek napisał i zaśpiewał Freddie Mercury, w miejscowym kasynie warto odwiedzić malutką, ale interesującą wystawę poświęconą Freddiemu, z odtworzonym na niby studiem muzycznym.
Przez cudowne winnice Lavaux dojeżdżamy do lekko przemysłowej Lozanny, w której siedzibę ma między innymi MKOl i.. Philip Morris. Lozanna to maksymalnie jeden dzień naszego zainteresowania, choć port przy pięknej pogodzie robi znakomite wrażenie. Bogactwo mieszkańców kipi. Miasto położone jest na wzgórzu, więc z jeziora na górę lepiej dostać się metrem, które przybrało formę kolejki na Gubałówkę.
Autostradą "90 na godzinę" ruszamy w kierunku Berna, stolicy Szwajcarii, w miejscowym urzędzie patentowym pracował sam Albert Einstein i na głównej ulicy miał nawet okno, z którego oglądał interesującą konstrukcję zegara Zytglogge. Wokół miasta płynie rzeka, dość wartka, jej początki są przecież tuż niedaleko, w Alpach Berneńskich. Na jej brzegach stworzono wybieg dla kilku niedźwiedzi, dopóki jest dobrze zabezpieczony, dopóty wydaje się świetną atrakcją. W Bernie, na starym mieście, ciekawostką są piwnice, do których wchodzi się prosto z ulicy, zaadaptowane z reguły na magazyny, rzadziej na bary i puby, w Szwajcarii konsumpcja nie jest mile widziana. Szwajcarzy albo chodzą po górach albo chowają się w 4 ścianach.
Przez Interlaken i dwa jeziora, warto dostać się do Lauterbrunnen, klasycznej szwajcarskiej wioski, w której kochali się już Byron czy Goethe, z wodospadami, halami pełnymi może nie fioletowych, ale brązowych krów i fantastycznymi punktami widokowymi w Schilthorn i w Jungfrau. Nie są to tanie sprawy, bo kolejka pojedzie za 100-150 CHF, ale zawsze można się tam samodzielnie wdrapać, idąc śladami Jamesa Lazenby Bonda, który dostał się tam w "Tajnej Służbie Jej Królewskiej Mości", przy okazji zabawiając się z kilkoma mieszkankami Schilthorn, pod czujnym okiem Telly Savallasa.
Przez okolice Gstaad i Saanen kierujemy się w kierunku Jeziora Genewskiego, znakomite widoki rodem z opakowania po Milce umilają nam podróż. Zatrzymywać warto się co 500 m, sporo wokół tradycyjnych szwajcarskich domostw, nie ma odstępstwa od stylu, który główny plastyk Szwajcarii narzucił. Niesamowita spójność.
Nie muszę chyba powtarzać, że Szwajcaria jest szaleńczo droga i polecam ją tylko na sponsorowane wyjazdy. » Post Comment
» No Comments
There are no comments up to now.
|